Międzynarodowe warsztaty "Kobiety My razem" we Wrocławiu, 3-5.10.2013

W dniach 3-5 października odbyły się warsztaty zorganizowane przez naszą Fundację będące zwieńczeniem konkursu eseistycznego „Kobiety – my razem!”. Finalistki konkursu zastały zaproszone do Wrocławia, gdzie wzięły udział w spotkaniach i  wykładach. Ze strony polskiej uczestniczyło w warsztatach osiem osób, a z polskiej dwie. Wśród zaproszonych gości znalazły się także panie z Solidarności Walczącej, organizacji podziemnej działającej w latach  80 we Wrocławiu, na czele z  Hanną Łukowska-Karniej. Warsztaty stały się więc miejscem fascynującego spotkania doświadczenia konspiracyjnego Polek, aktywnych kobiet białoruskich i twórczych autorek zwycięskich esejów. 

 

Pierwszy dzień warsztatów rozpoczął się od prezentacji uczestników, która zmieniała się za sprawą pań z Solidarności Walczącej w opowieść o tym jak działać i  konspirować w warunkach ucisku. Zaszczyciła nas obecnością pani Joanna Domaszewska rzeźbiarka, niepodległościowa działaczka, bohaterka książki Stanisława Srokowskiego „Dziewczynka z warkoczami”.  Polskie działaczki starały się przekazać doświadczenia opozycji z lat 80-tych. Pokrótce zaprezentowały swoją działalność uczestniczki ze strony białoruskiej oraz reszta gości. Następnie panie wysłuchały wykładu historycznego poświeconego kobietom w ruchu Solidarność wygłoszonego przez dr Jolantę Popińską (treść wykładu).

Kolejno zabierały głos panie z Białorusi, odpowiadając na pytanie o białoruską codzienność, opowiadały o fasadowości tamtejszej rzeczywistości. Odwiedzający ten kraj mogą odnieść wrażenie spokoju i porządku, jednak to tylko pozory. Białoruś jest krajem z największą ilością mundurowych na ulicach. Władza zawarła niepisany kontrakt z mieszkańcami:  „damy wam spokojnie żyć, jeśli wy nie będziecie przeszkadzali nam rządzić”. Ludzie w swoich niszach prywatności zyskują spokój, ale ci, którzy ci odważą się patrzeć władzy na ręce nie są już chronieni. W gronie zaproszonych osób była pani Olga Zavadzkaja, której syn Zmicier Zavadskij znany operator Głównej Rosyjskiej Telewizji „zniknął” w „niewyjaśnionych okolicznościach”  w latach 90. Do dzisiaj matka nie wie, co stało się z synem. Ludzie wyzbywają się potrzeb, zadowalając się ledwie wystarczając do przeżycia pensją. Zaczynem buntu i początkiem zmian mogą być tylko odważni, wychodzący w Mińsku i innych miastach na główne ulice i protestujący. „Moskwa jest jeszcze  w głowach ludzi”, trwa mentalność z czasów sowieckich, powoli jednak zbliża się nowe, ludzie kontaktując się z zachodem, wyjeżdżają chociażby do Polski, poznają inne życie, nadchodzą zmiany.  

Ciekawym zagadnieniem, jak zauważyła Tacciana Reviaka, obrończyni praw człowieka, działaczka organizacji „Wiasna”, jest udział kobiet we władzach i w opozycji. Białoruska polityka jest „męska”, kreowana i wykonywana przez mężczyzn. Jednakże w wydaniu oficjalnym, mimo, że sam A. Łukaszenka twierdzi, ze prezydentem nie mogłaby nigdy zostać tutaj kobieta,  hasłem władz jest parytet. Udział we władzach jest nagrodą dla lojalnych, posłusznych kobiet. Nie wchodzą one do polityki, by naprawdę działać, ani po to, by cokolwiek zmieniać. Zresztą tak można powiedzieć o całej oficjalnej polityce białoruskiej. Jest tylko fasadą. Przestrzeń dla autentycznych działań pozostaje więc tylko po stronie opozycyjnej. Kobiety wchodzące w tę sferę często w działalność zostają „wepchnięte” przez aresztowania bliskich, działalność mężów i synów.  Są mocnymi osobowościami, są bardzo aktywne, potrafią sterować działalnością organizacji, jaki tworzyć zaplecze, ale działają odmiennie od mężczyzn, są bardziej nastawione na mediacje, bardziej umiarkowane. Stają się liderkami, często nie z własnej woli, a powodu np. aresztowań męskich przywódców, wtedy nadają polityce kobiecego, co znaczy często bardziej ludzkiego oblicza. Polityka w ich wykonaniu zbliża się do problemów dnia codziennego, zostawiając tworzenie idei mężczyznom.

Kobiety rzadziej załamują się w sytuacjach kryzysowych.  Pani Olga Zawadzkaja po zaginięciu syna nie zrezygnowała z działalności,  weszła w działalność polityczną, kontynuowała także dalej praktykę lekarską. Sporo pań z Białorusi, wchodziło w politykę w podobny sposób, chociażby pani Elena Femina, działająca od lat 90. Kiedy zaczynała, miała na utrzymaniu niepełnosprawne dziecko, pracowała i uczyła się, dzisiaj jest jedną z twarzy opozycji rejonu Witebskiego.

Często dzieje się też tak, że po uwolnieniu bliskich kobiety wracają do swojego wcześniejszego życia, do swoich obowiązków, zostawiając politykę następnym. Białoruś nie ma tradycji politycznej działalności kobiecej. Patriarchalny sposób myślenia jest tutaj mocno zakorzeniony. Panuje opinia, ze działalność kobiet to zapewne wynik chwilowej konieczności lub… kaprysu. Jako działaczki opozycji kobiety przełamują ten stereotyp, ale po wykonaniu zadania wracają do rzeczywistości, gdzie są dezawuowane.

Słowa te potwierdziła pani Olga Zawadzkaja, opowiadając o swoim życiorysie najpierw pionierki, potem komsomołki wierzącej w idee głoszone oficjalnie, zadającą jednak coraz więcej pytań, a z czasem formułująca głośno coraz bardziej ostre zarzuty wobec rządzących. Kiedy pod koniec lat 90. Jej syn został aresztowany pod zarzutem nielegalnego przekroczenia granicy, okazało się, że prawo w kraju nie działa, że nie ma się do kogo odwołać , ani prosić o pomoc. Kobiety są zmuszone brać udział w polityce, ich działalność powinna jednak wpłynąć na zmianę ich losu w przyszłości.

 

W pierwszym dniu uczestniczki warsztatów wzięły udział w spotkaniu z wiceprzewodniczącą Rady Miejskiej Mirosławą Stachowiak-Różecką. W pięknej sali sesyjnej wrocławskiego Ratusza wysłuchały wykładu o polskim samorządzie. Białoruś jest państwem centralistycznym, budowa prawdziwego samorządu jest tam jeszcze cały czas sprawą przyszłości, być może spocznie na barkach obecnych na sali sesyjnej białoruskich działaczek. Goście dopytywali się też o rolę kobiety w polskiej polityce i cenę, jaką płaci się za tak mocno pochłaniającą czas działalność.

Drugi dzień warsztatów rozpoczęły ponowne odwiedziny w Ratuszu, gdzie panie zostały przyjęte przez Wiceprezydent Wrocławia panią Annę Szarycz. Pani Prezydent ofiarowała obrazek-miniaturkę „Dziewczynka z gołębiem” artystki Danuty Muszyńskiej-Zamorskiej deklarując pomoc w działaniach polsko-białoruskich. Goście z Białorusi otrzymali zapewnienie o wsparciu dla środowiska represjonowanych, a także ich rodzin.

Na kolejnym wykładzie Darya Korsak, żona  byłego więźnia politycznego Aleksandra  Atrosczankava opowiadała o losach kobiet - towarzyszek działaczy. Opowiadała  o godzinach przesłuchań, gdzie, mimo zastraszania, postanowiła nigdy się nie bać, pamiętać o eleganckim ubraniu, makijażu, pewności siebie, bo tak trzeba, by dawać znak, że się nie poddaje, dla siebie i dla innych.  Opowiadała o pracy w Komitecie Obrony Represjonowanych „Solidarnasc”, gdzie spotkała się z bólem rodzin prześladowanych, opowiadała o spotkaniu ze swoim przyszłym męża, który wciągnął ją do walki z reżimem. Panie z Solidarności Walczącej stwierdziły, że obecne metody stosowane przez KGB na Białorusi są podobne do tych stosowanych za czasów PRL w latach 80, za czasów ich konspiracyjne działalności.

W godzinach południowych pani Kaciarina Sumarawa opowiedziała o swojej działalności malarskiej, o tym, jak poprzez twórczość przetwarza najważniejsze wydarzenia z życia współczesnej Białorusi. Uczestnicy warsztatów oglądnęli film z cyklu „Następcy”, zrealizowany przez telewizje Biełsat opowiadający o młodych artystach białoruskich.  

 

 

Kolejnym punktem spotkania był udział w wykładzie pani Iwony Rosiak, dziennikarki wrocławskiej, specjalizującej się w zagadnieniach związanych z aktywnością kobiet. Tematem były kobiety dojrzałe i starsze. Dzisiejsze kobiety po 40-tce to osoby aktywne, realizujące swoje zainteresowania, wyzwalające się z preferowanej do niedawna  w tym wieku działalności domowej.  Kobiety biorą udział w szkoleniach, kursach realizując zaniedbane wcześniej zainteresowania, pojawią się na uczelniach. Minusem jest nieumiejętność wykorzystania nowej wiedzy i kwalifikacji. Kobiety nie awansują i nie konsumują sukcesów np. zmieniając pracę. Szklany sufit to nadal problem polskich kobiet, młodszych, jaki tych po 40. Tylko 20% kobiet jest szefami i menadżerami   w firmach. Ciekawa jest sytuacja na polu sztuki wrocławskiej, gdzie kobiety nie ma prawie obecnie na stanowiskach zarządzających. Są jednak za to kierownikami galerii prywatnych, gdzie potrzebna jest duża autonomiczność decyzji . Drugim poważnym minusem sytuacji kobiet dojrzałych jest samotność. Panie z Białorusi zauważyły, że aktywne kobiety w ich kraju, szczególnie dojrzałe mają dużo mniejsze możliwości do działania niż w Polsce.

 

Po południu panie wzięły udział w wycieczce po wrocławskiej starówce. Wieczorem miało miejsce uroczyste rozdanie nagród zwyciężczyniom konkursu eseistycznego, laureatki otrzymały je z rąk legendarnego przywódcy Solidarności Walczącej Kornela Morawieckiego, historyka profesora Mikołaja Iwanowa i prezes Fundacji My razem Tatiany Iwanow. Autorki czytały fragmenty swoich prac. Uroczystość zwieńczył koncert Nasty Niekrasowej, białoruskiej pieśniarki folkowej mieszkającej obecnie w Polsce. Piękny koncert a’capella i opowieści o białoruskiej obyczajowości i zwyczajach mocno poruszył serca zebranych i zapadł w pamięć.

Ostatni dzień spotkania przeznaczony był na krótką podróż po Dolnym Śląsku. Panie oglądnęły malowniczo położony zamek w Książu.                   

Spotkania warsztatowe odbywały się w Dworze Polskim hotelu i restauracji usytuowanej przy wrocławskim Rynku. Już sama lokalizacja kompleksu zapewniała maksymalne wykorzystanie czasu warsztatowego.  Komfortowe pomieszczenia i smaczna kuchnia i przyjazna obsługa pomogły owocnie spożytkować czas.      

Projekt współfinansowany był przez Departament Dyplomacji Publicznej i Kulturalnej Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ramach konkursu Wspólne działania polsko – białoruskie. Głównym partnerem był Komitet Obrony Represjonowanych „Salidarnasc”, służący pomocą m.in. w rozpropagowaniu idei konkursowej na Białorusi.

Więcej informacji o konkursie i zwycięzcach na naszej stronie w zakładce "projekty"  i profilu facebookowym  www.facebook.com/fundacjamyrazem

Jolanta Popińska

Zdjęcia: Katsiaryna Sumarava